Radość właścicielki, która po dwóch latach odnalazła swojego psiaka, była niewyobrażalna. Podczas telefonów do schroniska otrzymywała informacje, że jej psiaka nie ma w Radysach. Dopiero po obejrzeniu relacji z interwencji w psim piekle, dostrzegła swojego pupila Maxa w jednym z boksów. Dlaczego pracownicy okłamywali ją, twierdząc że nie ma u nich takiego psa?
- Za część zwierząt schronisko dostawało regularnie pieniądze od gmin. To, czy wpłata była jednorazowa, czy stała, zależało od rodzaju umowy. Poza tym liczba zwierząt w schronisku miała się zgadzać w papierach, chociaż to akurat im nie wyszło, bo w dniu naszej interwencji w placówce było o kilkaset zwierząt mniej, niż wynikało to z dokumentacji – powiedział w rozmowie z TOK FM Grzegorz Bielawski z Pogotowia dla Zwierząt, które koordynuje akcję ratowania psów ze schroniska w Radysach.
Nie jest to jedyny psiak, którego właściciel odnalazł po latach w "psim piekle". Niestety nie każdy zwierzak ma takie szczęście. Wiele z nich wciąż szuka domu. Osoby, które są zainteresowane adopcją, mogą skontaktować się z OTOZ Animals lub Pogotowiem dla Zwierząt.
Schronisko dla bezdomnych zwierząt w Radysach to jedno z największych schronisk w Polsce. O tym, że zwierzętom może się tam dziać krzywda alarmowano od wielu lat, jednak dopiero niedawno udało się skutecznie zainterweniować. Po przeprowadzonej w czerwcu kontroli znaleziono tam 10 martwych psów, 70 wymagało leczenia. Mężczyzna zarządzający schroniskiem w Radysach został już aresztowany. Więcej na ten temat przeczytasz tu: To miejsce na Mazurach było piekłem dla zwierząt. Apel o pomoc! [WIDEO, AUDIO]
Polecany artykuł: