Prokurator Rejonowy w Ełku Jan Mikucki poinformował PAP, że dwoje funkcjonariuszy straży zostało oskarżonych o przekroczenie uprawnień służbowych i naruszenie nietykalności cielesnej w trakcie interwencji. Polegało ono na bezpodstawnym użyciu środków przymusu w postaci siły fizycznej, ręcznego miotacza gazu i kajdanek oraz powaleniu pokrzywdzonego na ziemię. Grozi za to do trzech lat więzienia. Akt oskarżenia skierowano do ełckiego sądu.
Jeszcze w trakcie śledztwa, po przedstawieniu zarzutów, strażnicy miejscy zostali zawieszeni w obowiązkach przez komendanta. Funkcjonariuszka pracowała w straży miejskiej od ponad 13 lat, jej kolega ponad trzy lata.
O sprawie stało się głośno w marcu tego roku, po zamieszczeniu przez mieszkankę Ełku w mediach społecznościowych filmiku, na którym widać fragment interwencji dwojga strażników. Dociskają oni do ziemi i siłą obezwładniają leżącego na chodniku mężczyznę, któremu zakładają kajdanki. Zza kadru słychać wzburzone głosy obserwujących tę scenę ludzi. Jedna z kobiet mówi: "Gazem po oczach człowieka, bo maseczki nie założył...".
Kilka dni później ełcka prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie tego zdarzenia. Komendant ełckiej Straży Miejskiej Krzysztof Skiba mówił wówczas PAP, że dwoje jego podwładnych podjęło interwencję wobec mężczyzny po stwierdzeniu wykroczenia polegającego na niezasłanianiu ust i nosa przy pomocy maseczki. Natomiast użycie środków przymusu - jak zaznaczył - było związane "z dalszym przebiegiem zajścia": mężczyzna miał odmówić wylegitymowania się, nie słuchać poleceń wydawanych przez strażników i próbować opuścić miejsce zdarzenia. (PAP)