Szokująca interwencja w Olsztynie. Staremu psu rozjeżdżały się nogi, nie miał sił, żeby wstać
Do interwencji działaczek Ogólnopolskiego Towarzystwa Ochrony Zwierząt doszło na jednej z posesji w Olsztynie. Inspektorki zastały tam 16-letniego psa, który leżał w budzie i nie reagował na ich wołania. Był wychudzony, bez zębów, nogi mu się rozjeżdżały, nie miał sił, żeby wstać. Po chwili zjawił się brat właściciela zwierzęcia, który wyciągnął je z budy, ciągnąc go za łańcuch.
- Tydzień wcześniej miał się rzekomo zerwać z tego łańcucha i 2 dni leżeć w trawie niedaleko „domu”. Leżał sam, bo nie mógł wstać, leżał bez wody i jedzenia. Jego błagające szczekanie usłyszeli okoliczni mieszkańcy i pomogli, dali wody i nagle zjawił się i „opiekun”. Nie słyszał wcześniej szczekania psa? Przecież pies był niedaleko. Dopiero kiedy inni zainteresowali się psem, to „opiekun” pojechał do weterynarza, a tam standardowe leki przeciwbólowe, bez specjalistycznych badań, jakich wymaga ten biedny pies, żeby pomóc, ulżyć w bólu… Po co badania, przecież jest stary – słyszymy – relacjonowali przedstawiciele OTOZ Animals.
Wycieńczony pies ranił się o blachę przy budzie. Właściciel: „Nie będę mu stawiał kanapy i piekł tortu”
Piesek leżał w budzie obitej powyginaną blachą, która go raniła. W garnkach postawionych przy zwierzęciu znajdowała się zielona woda i stary makaron z chlebem. Zaskakujące były także tłumaczenia właściciela zwierzęcia, który nie zamierzał zapewnić lepszych warunków czworonogowi.
- To my „przesadzamy”, bo właściciel, który pojawił się na posesji ,”nie będzie psu stawiał kanapy i piekł tortu” – wyjaśnili miłośnicy zwierząt.
Pies został odebrany z posesji. Jest już bezpieczny, a inspektorzy OTOZ Animal zapewnili mu dobrej jakości karmę oraz czystą wodę.
Nietypowa akcja strażaków-ochotników. Uratowali psa, którego głowa utknęła w… kanie po mleku