Tragiczny wypadek w Karwicy Mazurskiej. Kim są ofiary?
W niedzielę (3 listopada) po godz. 17.00 na niestrzeżonym przejeździe kolejowym we wsi Karwica Mazurska (powiat piski) osobowe volvo wjechało pod pociąg Intercity relacji Białystok - Gdynia Główna. Siła uderzenia była tak duża, że samochód został zmiażdżony i nie sposób było od razu podać, kim są ofiary. Auto zostało przepchnięte przez lokomotywę ok. 200 metrów.
Służby wojewody warmińsko-mazurskiego sprecyzowały w poniedziałek (4 listopada), że w wypadku zginęły 3 osoby dorosłe: 63-letni mężczyzna, dwie kobiety w wieku 62 i 29 lat oraz dwoje dzieci w wieku 6 i 3 lat.
Reporterowi "Super Expressu" udało się zdobyć więcej informacji o ofiarach wypadku. Według jego ustaleń, to rodzina z mazurskiej miejscowości Piecki. Tego dnia miała jechać samochodem do Łomży, aby odwieźć 62-letnią kobietę. Niestety, nie dojechali na miejsce. Wraz z 62-latką zginęła jej 29-letnia córka oraz dwoje jej dzieci w wieku 6 i 3 lat. Autem najprawdopodobniej kierował 63-letni mężczyzna, teść 29-latki. Samochodem miał też wybrać się ojciec dzieci, mąż 29-latki, jednak - jak wynika z nieoficjalnych informacji - zabrakło dla niego miejsca w samochodzie.
Ruch pociągów został przywrócony
Jak podał w poniedziałek rano wydział zarządzania kryzysowego Urzędu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie, w niedzielę o godz. 22 ostatni pasażerowie opuścili pociąg i przeszli do podstawionych autokarów, które zawiozły ich do Szczytna. Działania służb zakończyły się o godz. 2.15.
Po wypadku w Karwicy Mazurskiej spowodował, że ruch pociągów pomiędzy Piszem a Spychowem był wstrzymany, ponieważ "linia pomiędzy Szczytnem a Ełkiem jest jednotorowa".
W poniedziałek rano pociągi już kursują na tym szlaku. Jedynie w miejscu, gdzie był wypadek, wprowadzono ograniczenia do 50 km/ h, do czasu sprawdzenia torowiska.
Wypadek w Karwicy Mazurskiej. Śledczy zaplanowali przesłuchania
Po tragicznym wypadku na przejeździe kolejowym w Karwicy Mazurskiej śledczy na poniedziałek (4 listopada) zaplanowali pierwsze przesłuchania. Jak dowiedział się reporter Radia ESKA, przesłuchana ma zostać przede wszystkim załoga pociągu, być może również niektórzy pasażerowie. Prokuratura chce ustalić, dlaczego kierowca nie zatrzymał się przed znakiem STOP i wjechał bezpośrednio pod skład.
Na przejeździe nie ma szlabanów, ani sygnalizacji świetlnej, są jedynie znaki pionowe.