Paragony grozy zalewają sieć. Turyści narzekają na drożyznę w turystycznych miejscowościach

i

Autor: pixabay.com, Facebook, Spotted: Białystok

biznes

Paragony grozy zalewają sieć. Wakacyjne ceny przerażają turystów

2025-06-24 18:30

Choć pogoda nie rozpieszcza, sezon urlopowy powoli nabiera tempa. W popularnych miejscowościach turystycznych widać coraz więcej wypoczywających. Tak było również podczas ostatniego długiego weekendu. Niestety, wielu turystów wróciło z wyjazdu rozczarowanych. Wszystko przez wygórowane ich zdaniem ceny w lokalnych restauracjach. "Paragonami grozy" podzielili się w mediach społecznościowych.

Paragony grozy w turystycznych miejscowościach

Tłumy na deptakach, kolejki do lodziarni, zatłoczone plaże i pełne pensjonaty. Choć pogoda w tym roku niezbyt dopisuje, Polacy w długi weekend ruszyli na zasłużony wypoczynek. Niestety, poza pogodą, irytację u wielu osób wywołały również ceny w restauracjach. W sieci znów zaroiło się od zdjęć "paragonów grozy", które błyskawicznie wywołały lawinę komentarzy.

Za kilogram ryby aż 195 złotych

Jednego z turystów o zawrót głowy przyprawił rachunek z restauracji w Augustowie. Obiad dla trzech osób wyniósł niemal 264 zł. W skład zamówienia weszły trzy ryby sprzedawane na wagę – w tym przypadku cena za kilogram sięgała aż 195 zł. Klienci zapłacili za poszczególne porcje odpowiednio: 33,15 zł, 51,09 zł i 76,83 zł. Do rachunku doliczono również frytki za 46,40 zł (100 zł za kilogram) oraz surówkę za 20,52 zł. Trzy napoje kosztowały łącznie 36 zł.

Kolejny "paragon grozy" pochodził z Mikołajek, gdzie klient zostawił w restauracji 286 zł. Na rachunku znalazły się m.in. zupa tajska za 39 zł, kotleciki jagnięce za 140 zł, filet z sandacza z dodatkami za 67 zł, lemoniada za 13 zł oraz rosół z makaronem za 27 zł. To właśnie cena rosołu wywołała największe poruszenie w sieci. "Okej, rozumiem zestaw ryba, frytki i surówka za taką cenę. Ale rosół prawie 30 zł? Przecież to sam wywar z wodą i makaronem" – skomentowali internauci.

Nie kryli rozczarowania także turyści, którzy odwiedzili Gdańsk. Za krem z pomidorów, dorsza, sandacza, cztery porcje frytek, surówki, sosy, lemoniadę i piwo zapłacili łącznie 610,40 zł. "Ketchup za 4 zł. Za tyle to całą butelkę kupię", "Za 610 zł prawdopodobnie można polecieć gdzieś nad Morze Śródziemne, zjeść coś dobrego i wrócić", "250 zł za kilogram dorsza? Chore" – napisali oburzeni internauci.

Z kolei w Zakopanem jedną z turystek przeraziła cena lodów. Za dwie gałki musiała zapłacić 23 zł.

Internauci podzieleni

Choć wielu internautów wyraża zaskoczenie i oburzenie cenami w restauracjach, nie brakuje też głosów w obronie właścicieli lokali.

"A to cen w menu nie było, że tacy zdziwieni?",

"Zawsze można iść gdzie indziej"

"To weźcie ze sobą butlę gazową i gotujcie sami, jak chcecie mieć tanie wczasy, albo nie jedźcie na wczasy, jak kogoś nie stać",

"Skończcie z tymi paragonami grozy. Co to ma być? Ceny pewnie się zgadzają z kartą menu, więc nie rozumiem tego. Jak kogoś nie stać na taką restaurację, to idzie do innej lub na hotdoga i tyle w temacie",

"Czy ktoś komuś nakazuje zamawiać i płacić tyle? Przecież cennik wszędzie jest, to kupujący widzi ceny i jak chce tyle zapłacić, to jego sprawa. Żadne paragony grozy. Kto komu każe płacić tyle?" – zauważyli niektórzy komentujący.

Olsztyn Radio ESKA Google News
Śliwką w kompot
Uczucie bezsensu podczas urlopu. ŚLIWKĄ W KOMPOT
PORANEK - Mazury