We wtorek (6 lipca) rano śmigłowiec spadł do jeziora Tałty na wysokości hotelu Gołębiewski w Mikołajkach. Jak poinformowała Polską Agencję Prasową warmińsko-mazurska straż pożarna, podróżowały nim trzy osoby. Wszystkie zostały podjęte z wody i żyją.
- Na chwilę obecną wiemy, że jedna osoba o własnych siłach wypłynęła, dwie zostały wyciągnięte z wody. Potwierdzam, że jedna osoba była reanimowana - powiedziała nam Joanna Dawidczyk z mrągowskiej policji.
Według strażaków poszkodowani mają obrażenia m.in. urazy kręgosłupa. Uratowani z katastrofy zostali przetransportowani do okolicznych szpitali.
Śmigłowiec wpadł do jeziora w Mikołajkach. Co było przyczyną wypadku?
Śmigłowiec wystartował z pobliskiego Słonecznego Portu. Przedstawiciele Słonecznego Portu przekazali PAP, że śmigłowiec Robinson 44 wzniósł się, po chwili silnik zgasł, a maszyna runęła do wody. Mężczyzna, który pilotował śmigłowiec, był jego właścicielem i wraz ze znajomymi leciał do swojej firmy - podał rzecznik warmińsko-mazurskiej straży pożarnej Rafał Melnyk.
Na miejsce po wypadku przyjechali strażacy płetwonurkowie, którzy sprawdzili, czy nie było jeszcze innych osób na pokładzie.
Obecnie śmigłowiec został podniesiony z dnia jeziora przy pomocy specjalnych balonów napełnionych powietrzem i jest holowany do nabrzeża - poinformował PAP rzecznik strażaków Rafał Melnyk. - Najtrudniejszym momentem było podniesienie maszyny z dna, ponieważ nie wiadomo było, w jakim stanie jest śmigłowiec i jak się zachowa przy próbie uniesienia go - wyjaśnił.
Jesteś świadkiem ciekawego zdarzenia w waszej okolicy? A może chcesz poinformować o trudnej sytuacji w Twoim mieście? Czekamy na zdjęcia, filmy i gorące newsy! Piszcie do nas na: [email protected]