USA. Samolot pasażerski rozbił się pod Waszyngtonem
Jak poinformowały lokalne służby ratunkowe, do wypadku doszło w środę o godz. 20.47 (w czwartek o godz. 2.47 w Polsce). Lecący z Wichita w Kansas samolot pasażerski Bombardier CRJ 700 linii American Airlines, obsługiwany przez linie PSA, zderzył się ze śmigłowcem UH-60 Black Hawk tuż przed pasem startowym lotniska im. Ronalda Reagana w Arlington pod Waszyngtonem. Obie maszyny wpadły do rzeki Potomak. Samolot rozpadł się na części, zaś kadłub śmigłowca unosił się na wodzie do góry nogami.
Na pokładzie samolotu miało znajdować się 60 pasażerów i czworo członków załogi, natomiast śmigłowcem wojskowym prawdopodobnie leciało trzech żołnierzy. Black Hawk, który wyruszył z pobliskiej bazy Fort Belvoir w Alexandrii w stanie Wirginia, miał odbywać rutynową misję szkoleniową. Wśród członków załogi nie było starszych rangą wojskowych ani VIP-ów.
Według telewizji CBS News dotychczas z rzeki wyciągnięto 18 ciał ofiar katastrofy, choć władze nie potwierdziły dotąd oficjalnie tych doniesień. Jak z kolei zauważa CNN, woda w Potomacu ma temperaturę około 2 stopni Celsjusza i szanse na przeżycie przebywających w niej osób są niewielkie.
Poszukiwanie ofiar może zająć nawet kilka dni.
Wśród pasażerów samolotu mistrzowie świata
Według US Figure Skating na pokładzie samolotu pasażerskiego mieli być łyżwiarze i trenerzy, którzy wracali z obozu po mistrzostwach Stanów Zjednoczonych.
- Modlimy się za wszystkich zaangażowanych w tragiczną katastrofę samolotu na lotnisku Reagan National Airport. Wielu łyżwiarzy, trenerów i ich rodzin było na pokładzie American Eagle Flight 5342 wracających z obozu rozwojowego po Mistrzostwach USA w Łyżwiarstwie Figurowym 2025 w Wichita, Kansas - podaje The Skating Lesson.
Prezydent Donald Trump: "Śmigłowiec leciał prosto na samolot"
Do tragedii odniósł się prezydent Donald Trump, który uznał, że można było jej zapobiec.
- Samolot był na idealnej i rutynowej linii podejścia do lotniska. Śmigłowiec leciał prosto na samolot przez dłuższy czas. NOC JEST POGODNA. Światła samolotu się świeciły, dlaczego śmigłowiec nie wzniósł się ani nie opadł, ani nie skręcił? Dlaczego wieża kontroli lotów nie powiedziała śmigłowcowi, co ma robić, zamiast pytać, czy widzieli samolot? To zła sytuacja, której można było zapobiec. NIEDOBRZE!!! - napisał na swoim portalu społecznościowym Truth Social.
Prezydent skomentował w ten sposób nagrania z wypadku oraz dialog między pilotem śmigłowca a wieżą kontroli lotów. Przed katastrofą kontroler zwrócił pilotowi uwagę na zbliżający się samolot, pytając go, czy go widzi, i prosząc o zachowanie odstępu. Pilot potwierdził, że widzi samolot.
Najprawdopodobniej zawinił czynnik ludzki. Komentarz eksperta lotniczego
Według eksperta Grzegorza Brychczyńskiego za katastrofę winę najpewniej ponosi helikopter.
- Mamy informację, że to był lot szkolny. To nie był lot na jakiś ratunek dla jakiejś specjalnej operacji. No więc jest pytanie. Kto wydał polecenie tak blisko pasa startowego na lotnisku o tak dużym natężeniu ruchowym. To jest absolutne zaprzeczenie przepisów dotyczących bezpieczeństwa - skomentował Brychczyński w rozmowie z redakcją Radia Eska.
Piloci samolotu, według eksperta, nie widzieli wojskowej maszyny.
- Z samolotu, gdzie podejrzewam pilotem lecącym był pilot z lewego fotela, skupiony na osi pasa startowego, miał tak zwane widzenie tunelowe, on prawą stronę miał nieczynną, a śmigłowiec go uderzył z prawej strony - dodał.
Okoliczności katastrofy ma wyjaśnić już wszczęte śledztwa służb i armii.