Skrajnie wychudzona suczka w „dywanie odchodów”
Skrajnie wychudzoną suczkę zauważyła młodzież z Bisztynka na terenie gminnej kotłowni w Bisztynku. Pełniła ona rolę „stróża”. Zwierzę było pozostawione bez jedzenia i wody, „na grubym dywanie z własnych odchodów”.
- Kotłownia jest własnością gminy, która, delikatnie mówiąc nie lubi nas. W tej chwili prowadzona jest już jedna sprawa w prokuraturze, przeciwko włodarzom tej gminy. Ta zapewne będzie kolejną – informują przedstawiciele OTOZ Animals.
Pracownik kotłowni nocą zabrał psa
Okazało się także, że gdy już o sprawie zrobiło się głośno, jeden z pracowników kotłowni nocą zabrał psa z terenu należącego do instytucji i zawiózł go do kliniki weterynaryjnej na olsztyńskim Kortowie. Następnie chore na babeszjozę, „upodlone do granic możliwości” zwierzę zawiózł do schroniska.
Obecnie suczka jest pod opieką weterynaryjną oraz inspektorów OTOZ Animals z Barczewa. Zwierzę jest w bardzo złym stanie. Trwa wyjaśnianie sprawy.