Polacy na lotnisku w Rodos nadal nie wiedzą, kiedy wrócą do kraju. Czekają już ponad dobę

i

Autor: PAP/EPA/DAMIANIDIS LEFTERIS Polacy na lotnisku w Rodos nadal nie wiedzą, kiedy wrócą do kraju. Czekają już ponad dobę

Polacy w Grecji

Polacy na lotnisku w Rodos nadal nie wiedzą, kiedy wrócą do kraju. Czekają już ponad dobę

2023-07-25 20:51

Od doby na lotnisku w Rodos koczują turyści, którzy w poniedziałek zakończyli wakacje i po południu mieli odlecieć do kraju. "Do Polski przewieziono osoby, które ewakuowano z innych miast, a o tych, którzy planowo mieli powrócić do kraju zapomniano" - powiedziała pani Agnieszka, która od doby koczuje na lotnisku z nastoletnim synem.

Polacy utknęli na lotnisku w Rodos

Od doby na lotnisku w Rodos koczuje grupa polskich turystów, którzy w poniedziałek zakończyli turnusy w hotelach na tej wyspie i mieli wrócić do kraju. Wśród nich jest mieszkanka Olsztyna pani Agnieszka, która jest w Grecji z 12-letnim synem.

"Zabrano nas z hotelu zgodnie z planem w poniedziałek po południu i przywieziono na lotnisko w Rodos. Odprawa przebiegła normalnie, żadnej informacji o tym, że nie będzie samolotu, czy będzie opóźnienie - nic takiego nie było. Dopiero, gdy przy bramce nic się nie działo, czas odlotu minął, to ludzie zaczęli się niecierpliwić, zaczęli pisać i dzwonić do biura podróży, ale biuro udawało, że nic się nie dzieje. Przedstawiciele biura kazali nam obserwować komunikaty na lotnisku. Po ponad 2 godzinach poinformowano nas, że lot jest przełożony na 1:30 w nocy. Okazało się, że nasz samolot w ogóle nie wyleciał z Warszawy" - powiedziała PAP pani Agnieszka.

Po blisko dobie oczekiwania Polaków poproszono o opuszczenie lotniska - mieli przejść do budynku obsługi lotniskowej. Każdy z oczekujących dostał voucher na 8 euro (kawa kosztuje 5 euro, a kanapka 7 euro), po kilku kolejnych godzinach otrzymali kolejny voucher na 50 euro. I do tej pory nic nie wiadomo o tym, kiedy Polacy, którzy utknęli na Rodos wrócą do Polski. Inne loty z lotniska na Rodos odlatują planowo.

Pożary w Grecji

Największe pożary szaleją od kilku dni na Rodos, którą opuścić musiało ponad 30 tys. osób. Greckie władze twierdzą, że była to największa ewakuacja w historii kraju. Rząd w Atenach powołał specjalny sztab kryzysowy, który ma za zadanie kierować akcją ewakuacji zagranicznych turystów.

Również w niedzielę poinformowano o pożarach na drugiej co do wielkości wyspie Grecji - Eubei; tam także władze nakazały ewakuację pięciu wiosek.

Tragiczna sytuacja pożarowa w Grecji. Na pomoc ruszyli strażacy z Krakowa