W powiecie działdowskim trwają poszukiwania kangura. Właściciele nie zgłosili tego służbom
W wytropienie i łapanie kangura, który uciekł z prywatnej posesji w powiecie działdowskim, zaangażowani są mieszkańcy okolicy. - Ludzie nie wypuszczają na noc swoich psów, by te nie dopadły kangura, otwierane są posesje i palone światła na gankach, bo liczymy, że w ten sposób zwabimy kangura na podwórko, a gdy zamknie się go na ograniczonej przestrzeni wówczas jest szansa na odłowienie zwierzaka - powiedziała w sobotę PAP pani Iza ze Stowarzyszenia Ochrony Zwierząt "Przytul Psisko", które działa w sąsiednim powiecie nowomiejskim.
Pani Iza wyliczyła, że pomoc w wytropieniu zwierzęcia zaoferowali już pracownicy Welskiego Parku Krajobrazowego i strażacy ochotnicy, którzy mają drona. - Naprawdę wielu osobom leży na sercu los kangura, tylko nie jego właścicielom, którym uciekł - powiedziała PAP pani Iza.
Według ustaleń ludzi działających w organizacjach prozwierzęcych kangur, którego szukają, uciekł z prywatnej posesji około 20 października. Właściciele nie zgłosili tego żadnym służbom i nie rozpoczęli akcji szukania zwierzęcia (nie było ogłoszeń, postów internetowych itp). - O tym, że kangur uciekł, wydedukowaliśmy tropiąc innego kangura - Felka. Felek był przewożony z hodowli do nowych właścicieli. Ci po trasie zachowali się niefrasobliwie i otworzyli klatkę z kangurem, Felek im uciekł. Gdy szukaliśmy Felka okazało się, że 30 km dalej także jest widywany kangur - powiedziała pani Iza. Dodała, że Felka udało się zwabić na posesję, zwierzak wszedł do garażu i tam został zamknięty, a następnie odłowiony przez specjalistów. Felek nie trafił do ludzi, którzy go nie dowieźli do swojego domu, ale do hodowli, skąd go sprzedano.
- Gdy Felek został odłowiony, okazało się, że inny kangur jest na wolności. To tego zwierzęcia intensywnie szukamy od dwóch dni. Dostajemy sygnały od ludzi, że widzieli go a to przy drodze, a to koło posesji, ale kangur jest bardzo płochliwy - dodała w sobotę pani Iza.
Kangur wciąż na wolności. Jego stan się pogarsza
Według relacji osób, które widziały kangura, kondycja zwierzęcia pogarsza się. - On prawdopodobnie ma co jeść, bo jest roślinożercą, ale na pewno jest wystraszony, zestresowany. Z całą pewnością stanowi zagrożenie jeśli chodzi o ruch pojazdów, może wtargnąć na drogę. Na nich zaś czyhają np. psy i dzikie zwierzęta. Nie jest to gatunek przystosowany do życia na wolności w naszych warunkach - powiedziała PAP działaczka Stowarzyszenia Ochrony Zwierząt "Przytul Psisko".
Pani Iza przyznała, że kangur z powiatu działdowskiego nie jest jedynym wolno biegającym po naszym kraju osobnikiem tego gatunku. - Zadzwoniła do mnie mieszkanka południa kraju, mocno wypytywała o wygląd kangura, którego szukamy, a na koniec przyznała, że jej także uciekł kangur. Było to dwa tygodnie temu. Chyba coraz więcej osób myśli, że kangur to pies, czy kot. Tak nie jest, postępować z takim zwierzęciem trzeba rozważnie - podkreśliła rozmówczyni.
Jak udało się nam ustalić w poniedziałek, poszukiwania kangura wciąż trwają.
- Wczoraj (w niedzielę 6 listopada - przyp. red) nasi wolontariusze przejechali 120 km, aby szukać zwierzęcia, ale nie znaleziono go. Ostatnie doniesienia są z soboty, wtedy był widziany w okolicach miejscowości Kiełpiny – przyznała w rozmowie z eska.pl przedstawicielka Stowarzyszenia Ochrony Zwierząt „Przytul Psisko”.
Każdy, kto w powiecie działdowskim zauważy kangura, jest proszony o kontakt z działaczami "Przytul Psisko" lub z policją. Jeśli kangura uda się złapać, trafi on do specjalistycznej hodowli.
Schronisko dla Zwierząt w Olsztynie