Olsztynianin pojechał do Przemyśla po ukraińską rodzinę: "Nie zapomnę tego, co zobaczyłem"

2022-03-02 15:02

Polacy ruszyli na pomoc uchodźcom z Ukrainy. To nie puste hasło, tylko historie ludzi, którzy biorą sprawy w swoje ręce i niosą realne wsparcie. Tak jak olsztynianie, którzy pojechali na granicę, by przywieźć stamtąd rodzinę, która pociągiem uciekała z pogrążonej wojną Ukrainy.

Solidarni z Ukrainą. Wiec poparcia w Olsztynie 24 lutego 2022

Olsztyn – Przemyśl – Olsztyn

Olsztynianie nie szczędzą sił i środków, by nieść pomoc sąsiadom z Ukrainy. Tak, jak Jarek Waśkowski z Olsztyna, który wraz z Kolegą pojechał najpierw na przejście graniczne do Medyki, następnie do Przemyśla, by odebrać stamtąd rodzinę, która uciekała pociągiem z pogrążonej wojną Ukrainy.

Ta Rodzina to babcia, matka i dwójka dzieci. Oni jechali pociągiem z Lwowa do Polski aż 18 godzin. Normalnie taka podróż zajmuje do dwóch godzin. A oni przez kilkanaście godzin byli ściśnięci w pociągu bez toalety – mówi Jarosław Waśkowski z Olsztyna. To był pociąg bez przedziałów, tak zwany „kurnik”. Miejsca, na których siedzą naprzeciw siebie cztery osoby, tu było nawet po jedenaście osób. W sumie tym pociągiem przyjechało chyba 500 osób. Znajoma zapytała, czy nie mógłbym pojechać po rodzinę, która ma do niej dotrzeć. Zgodziłem się bez namysłu, pojechał ze mną kolega. Wyruszyliśmy koło północy. O 7 rano byliśmy na miejscu. Najpierw dotarliśmy do przejścia granicznego w Medyce, ale okazało się, że podróżujący pociągiem docierają do Przemyśla. Długo, bardzo długo czekaliśmy na naszych gości, których zawoziliśmy do ośrodka w Tumianach pod Olsztynem. Nie zapomnę tego, co zobaczyłem na granicy i na stacji. Czy zrobiłbym to ponownie? Tak. Będę jeździł, jeśli tylko będzie potrzeba.

Posłuchaj:z Jarosławem Waśkowskim z Olsztyna rozmawia Anita Zalewska

Polub nasz fanpage ESKA Olsztyn News na Facebooku! Znajdziesz tam najlepsze informacje z miasta i okolicy