Andrusiewicz pytany był na wtorkowej konferencji prasowej o doniesienia medialnej o tym, że Ministerstwo Zdrowia domaga się informacji na temat eksperymentów prowadzonych na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim w zakresie neurologii. - Niestety dostaliśmy bardzo niepokojące informacje – to nie jest wynik żadnego postępowania, które wyszło z MZ – dostaliśmy bardzo niepokojące informacje dotyczące możliwych eksperymentów medycznych wykonywanych na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim pod nadzorem profesora Maksymowicza – podkreślił rzecznik MZ.
- Myślę, że kierując się przesłankami możliwych nieprawidłowości, daleko posuniętych nieprawidłowości, to pan profesor Maksymowicz powinien również oczekiwać jak najszybszego wyjaśnienia tej sprawy, bo może rzutować to na dalszą jego karierę – dodał Andrusiewicz.
Dodał, że po zakończeniu tej kontroli wszyscy zastaną poinformowani o jej wynikach.
- Jest to bardzo delikatna materia, bo dotyczy płodów. Niestety powzięliśmy informacje, które zostały do nas skierowane o możliwym bardzo nieetycznym – to jest delikatnie rzecz ujmując – postępowaniu na uniwersytecie, stąd nasza pilna reakcja – powiedział rzecznik MZ.
Polub nasz fanpage ESKA Olsztyn News na Facebooku! Znajdziesz tam najlepsze informacje z Twojego miasta i okolicy
Do sprawy odniósł się również sam prof. Maksymowicz. - Jestem szefem katedry i kliniki neurochirurgii, więc chodzi o mnie. Wiedziałem, że ktoś zbiera na mnie haki. Zostałem o tym uprzedzony przez ludzi związanych z polityką. Usłyszałem, że skoro jestem aktywny, muszę się z tym liczyć - powiedział w rozmowie z Interią. - Nasz uniwersytet nie podlega ministrowi zdrowia tylko nauki. Najwyraźniej była jakaś duża potrzeba (żeby wystosować pismo - red.). Odbieram to jako napaść - dodał.