Do niezwykle rzadkiej sytuacji, kiedy człowiek może stanąć oko w oko z rysiem, doszło w miniony poniedziałek (29 marca) nad ranem w Nadleśnictwie Maskulińskie (warmińsko-mazurskie). Leśniczy Paweł Gierad przejeżdżał samochodem przez las, kiedy nagle zobaczył ogromnego rysia na stosie drewna wygrzewającego się w blaskach wczesnowiosennego słońca.
- Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że ryś generalnie jest uważany za zwierzę bardzo skryte, unikające kontaktu z człowiekiem i zwykle dla niego niewidoczne. Spotkania z tym dzikim kotem należą do takiej rzadkości, że wielu leśników przez całe swoje życie zawodowe nie ma tyle szczęścia, co pan Paweł - informuje Nadleśnictwo Maskulińskie. - A przynajmniej do niedawna jeszcze należały - od kilku lat informacje o obserwacji rysia docierają do nas z terenu całej Polski. To dowód na to, że rysi jest coraz więcej i odpowiadają im warunki, jakie oferują tereny leśne - dodaje.
Ryś euroazjatycki jest jednym z największych drapieżników Europy. Wielkością można go porównać do owczarka niemieckiego. Cechą charakterystyczną są pędzelki czarnych, sztywnych włosów na uszach. Te włoski skupiają fale dźwiękowe i umożliwiają szybką lokalizację dźwięku. Ryś ma też doskonały wzrok. Sarnę widzi z odległości 500 m, a mysz z 75 metrów! - Szczególnym organem dotykowym są wibrysy – szczecinowate włosy umiejscowione na pysku, policzkach i nad oczami, połączone z nerwami czuciowymi, które prawdopodobnie ułatwiają precyzyjne chwytanie ofiary i zlokalizowania miejsca na ciele w celu szybkiego uśmiercenia - tłumaczy Izabela Kashyna-Pleskot z Nadleśnictwa Wejherowo. - Rysie są bardzo szybkie i zwinne, ale szybko się męczą. Wędrują nawet do 50 km dziennie, świetnie pływają. Jednak najwięcej czasu spędzają na spaniu - dodaje.
Od połowy XX w. populacja tego gatunku w Polsce i w Europie systematycznie spadała, z uwagi na presję ze strony człowieka. W 2015 r. populacja rysia w Polsce szacowana była na 40 osobników, dziś to około 200, z czego większość, ok. 120 osobników, występuje w Karpatach.