W pierwszym dniu obowiązywania rozporządzenia prezydenta Donalda Trumpa w sprawie deportacji w Chicago, gdzie zapowiadano obławę, było spokojnie. Chicago, podobnie jak Nowy Jork czy Los Angeles, ma status miasta sanktuarium, gdzie prawo miejskie oraz stanowe zakazują lokalnej policji współpracy z policją imigracyjną bez wymaganych przez nią dokumentów sądowych. Sprzeciw wobec decyzji Trumpa wyraża m.in. burmistrz Wietrznego Miasta, Brandon Johnson.
– Chicago zawsze było miastem witającym imigrantów od tych z Europy Wschodniej w czasie rewolucji przemysłowej po Afroamerykanów szukających lepszego jutra w czasie wielkiej migracji – mówił.
Zapowiedź masowych deportacji wywołała panikę w mieście z największym skupiskiem Polonii na świecie. Obaw nie kryje Pan Rafał, a także jego bliscy.
– Obawa i niepewność oczywiście jest. Samo przekonanie, że jakieś kontrole mogą się pojawić, sprawia że czuje się niezręcznie, nieswojo i niesmacznie we własnej skórze po prostu. Mam rodzinę, mam dzieci, niestety żona też nie ma papierów, mimo że była tu legalnie parę razy, nie przeskakiwała w cudzysłowie przez płot, nie przepływała jakąś tratwą, tylko normalnie dostała wizę turystyczną, której wygasł już termin ważności, a ona została. Tak jak mówię, na pewno ludzie będą się obawiali i zastanawiali, co dalej. Napędza to jakąś taką machinę strachu. Nie wiemy, na ile radykalne będą to posunięcia. Media mówią, z jednej strony, że tak... to będzie bardzo radykalne, z drugiej że można jednak liczyć na jakieś marginesy tolerancji. Ale jest to faktem, że pozostanie w danym kraju bez papierów, jest łamaniem prawa na własne życzenie – powiedział w rozmowie naszym korespondentem, zastrzegając anonimowość w obawie o konsekwencje.
W związku z zapowiedziami o deportacjach, w Chicago uruchomiono dodatkowe punkty pomocy prawnej, a prawnicy i notariusze mówią o znacznym wzroście zainteresowania ich usługami.
W czasie kampanii wyborczej namiestnik Trumpa do spraw deportacji Tom Homan mówił, że w Chicago zostanie zorganizowana masowa łapanka. Jednak plany te zostały zmienione po tym, jak informacje na ten temat wyciekły do mediów.
Na mocy rozporządzenia Trumpa agenci służby migracyjnej mogą teraz wkraczać do szkół, kościołów i żłobków, by zatrzymywać nielegalnych imigrantów. Gubernator Illinois Jb. Pritzker mówi, że jak na razie agentów federalnych nie widać.
– Nie słyszałem nic od administracji Trumpa o ich planach. To tylko pokazuje chaos i zamieszanie, jakie próbuje on wprowadzać w nasze życie. Jak pewnie słyszeliście wczoraj Trump, podpisał rozporządzenie kończące prawo ziemi w obywatelstwie. To niezgodne z konstytucją i nie stosujemy się do niekonstytucyjnych praw czy rozporządzeń – przyznał.
Za prezydentury Bidena poplecznicy Trumpa gubernatorzy Teksasu i Florydy przewieźli do miast sanktuariów dziesiątki tysięcy migrantów zatrzymanych na południowej granicy. Od września 2022 roku do Chicago, Teksas i Floryda przysłały 51 tys. migrantów z południowej granicy. Wielu w Chicago zastanawia się dziś, czy to nie ci sami, których prezydent Trump zamierza deportować.