Czym jest happy slapping? Trend dotarł także do Polski. Jest śmiertelnie niebezpieczny

i

Autor: Unsplash Zdjęcie ilustracyjne

Ciekawostka

Czym jest happy slapping? Trend dotarł także do Polski. Jest śmiertelnie niebezpieczny

2024-04-11 11:51

W internecie co chwilę pojawiają się kolejne trendy. Na początku lat dwutysięcznych w Stanach Zjednoczonych zaistniał „happy slapping” i szybko rozprzestrzenił się na europejskie kraje. Nie każdy zdaje sobie sprawę z tego, że jest on śmiertelnie niebezpieczny. Krwawe żniwa zebrał w kilku krajach. Na czym polega trend? Odpowiedź w artykule poniżej.

Czym jest happy slapping?

- Zjawisko happy slappingu jest specyficznym typem agresji elektronicznej. Typowy akt happy slappingu składa się z dwóch części. W pierwszej fazie sprawca prowokuje ofiarę poprzez uderzenie, znieważenie lub inne działanie. Całe zajście jest nagrywane przez sprawcę lub inną osobę za pomocą telefonu komórkowego. W dalszej kolejności materiał (filmowy, zdjęciowy) jest publikowany w sieci - napisano w artykule naukowym „Happy slapping jako czynnik aktywizujący zachowania dysfunkcyjne młodzieży” z 2014 r. opublikowanym w kwartalniku „Kultura-Media-Teologia”.

Jak informuje portal Noizz.pl, początkowo trend polegał na tym, aby spoliczkować jakąś osobę dla żartu. Na ofiary wybierano przypadkowe osoby, które kompletnie nie spodziewały się ataku, np. osoby śpiące w pojazdach komunikacji publicznej lub przechodnia. Nagranie lub zdjęcia opublikowane w sieci miały dostarczać rozrywki odbiorcom. Oprawcy atakowali także swoich znajomych, kolegów ze szkoły, a nawet nauczycieli.

Zdaniem badaczy, happy slapping powstał w Stanach Zjednoczonych w 2001 r. za sprawą serialu „Jackass”, który przedstawiał grupę mężczyzn realizujących najgłupsze pomysły, jakie zrodziły się w ich głowach, także te dotyczące przemocy wobec drugiej osoby. Program bardzo szybko zyskał popularność wśród młodzieży z całego świata, także z Polski, którzy naśladowali „aktorów” produkcji i odtwarzali niebezpieczne sceny.

Po sukcesie „Jackassa”, w Wielkiej Brytanii powstał podobny serial „Dirty Sanchez”. W tym przypadku młodzi ludzie także naśladowali twórców. Media informowały wręcz o pladze przemocy wśród młodzieży.

- Moda na happy slapping rozpowszechniła się szybko, a wraz z nią współzawodnictwo na ekstremalne i brutalne nagrania. Stopniowo banalne sceny zaczęły być wypierane przez coraz bardziej wyszukane i ryzykowne. W końcu zaczęto filmować i rozpowszechniać sceny przemocy. W ten sposób [...] narodził się happy slapping: nagrywanie filmików po to, by potem umieścić je w sieci [...]. Początkowo pokazywały one jedynie przepychanki, następnie pojawiły się pobicia. W końcu morderstwa i gwałty – wyjaśniono w kwartalniku „Kultura-Media-Teologia”.

Policzkowanie, znęcanie i pobicie – przykłady happy slappingu

Po raz pierwszy terminu „happy slapping” użyto w mediach w 2005 r., gdy do magazynu „Times Education Supplement” zgłosiła się jedna z londyńskich nauczycielek, która poprosiła o nagłośnienie fali przemocy wśród ich uczniów. Oni nazywali to zjawisko happy slappingiem. Kobieta opowiedziała o całej sytuacji, dzięki czemu powstał artykuł z opowieściami pedagogów z różnych szkół dotyczącymi policzkowania wśród młodzieży. Początkowo myślano, że problem dotyczy tylko Londynu. Policjanci, aby zapobiec trendowi, prowadzili wzmożone patrole w pojazdach komunikacji miejskiej czy pociągach, gdzie często dochodziło do aktów przemocy.

W 2018 r. portal „Vice” informował, że im więcej mówiło się o trendy, tym bardziej zyskiwał on na popularności, aż wreszcie zmienił się na „marsz brutalnych ataków i morderstw". Przykładowo, w 2006 r. dwie nastolatki przez ponad trzy godziny znęcały się nad rówieśnikiem. Rozebrały go oraz brutalnie pobiły, a następnie nagranie opublikowały w sieci. Do tragicznego w skutkach zdarzenia doszło w 2007 r., gdy dwóch nastolatków pobiło mężczyznę na śmierć. Całą sytuację zostało celowo nagranie i opublikowane w internecie przez ich koleżankę. Oba te zdarzenia zakwalifikowano jako przykład ewolucji happy slappingu.

Jednak najgłośniejsze zdarzenie miało miejsce w 2010 r. Starszy mężczyzna wychodził z wnuczką z meczetu, gdy dwóch nastoletnich chłopców podeszło do niego i uderzyło. Trzeci nastolatek wszystko filmował. 67-latek upadł na ziemię, a kilka dni później zmarł w wyniku obrażeń głowy.

Happy slapping dotarł także do Polski. Ofiarami padli m.in. bezdomni i gimnazjaliści

Niebezpieczny trend dotarł także do Polski. Według badań z lat 2008-2009, 18 proc. gimnazjalistów padło ofiarą tego zjawiska, inni natomiast byli agresorami. W 2019 r. „Gazeta Wyborcza” informowała o youtuberze, który dla wyświetleń kanału i dla zabawy zaczepił pijanego mężczyznę. Najpierw zrzucił mu czapkę z głowy, a następnie uderzył go pięścią w twarz i przewrócił na ziemię. Wszystko było nagrywane przez jego znajomych.

- Gdy jedni bili, inni patrzyli na to z rozbawieniem lub odwracali głowy. Bili i zachowywali się prowokacyjnie, bo całość transmitowali, by na tym zarabiać – napisano wtedy na facebookowym profilu Ośrodek Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych.

Z kolei ponad rok temu, w marcu 2023 r., dwóch nastolatków wrzuciło do sieci nagranie, na którym widać, jak biją swojego kolegę. Kopali go po całym ciele i uderzali w głowę. Gdy ten próbował zasłaniać rękami zakrwawioną twarz, jego oprawcy kazali mu ją odkryć i przeprosić. Kilka miesięcy później grupa chłopców w wieku od 11 do 15 lat pobiła bezdomnego. Na opublikowanym w internecie nagraniu można było zobaczyć zwijającego się w kłębek mężczyznę, który próbował się bronić przed kolejnymi kopnięciami. Nastolatków sytuacja bawiła. Ofiara zmarła.

Jak zapobiegać happy slappingowi?

W Stanach Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii próbowano walczyć z tym niebezpiecznym trendem. Zakazywano nastolatkom korzystania z telefonów w czasie lekcji lub na terenie szkoły. Kolejnym pomysłem był zakaz oglądania YouTube’a na przerwach. W Polsce ograniczano głównie korzystanie z telefonów, ale według kwartalnika „Kultura-Media-Teologia”, były to działania profilaktyczne o ograniczonym spektrum działania. Zdaniem ekspertów, zamiast tego, powinno się wprowadzić rozwiązania, które zniechęciłyby agresorów do dalszego stosowania przemocy, a potencjalnym naśladowcom pokażą, że „agresja elektroniczna nie będzie tolerowana”.

- Uzupełniającą drogą wobec sprawcy powinna być jednak edukacja: uświadamianie skali zjawiska, uczenie rozumienia i przewidywania konsekwencji własnego działania, a nade wszystko kształtowanie odpowiedniej wrażliwości i empatii. Wydaje się bowiem, że niski poziom empatii jest coraz większym problemem współczesnej młodzieży – napisano w podsumowaniu.

Zamieszani w morderstwa na Woli doprowadzeni do sądu

Miasta w warmińsko-mazurskim z największą liczbą przestępstw. Które w pierwszej piętnastce? [RANKING]