Do Świąt zostało już niewiele czasu. Realizacja zadań specjalnych zapewne jest już na ostatniej prostej. Jeśli jednak jeszcze nie macie na przykład świątecznego drzewka, spokojnie. Choinka do warmińskich domów przywędrowała późno, a właściwie niedawno, bo dopiero w XX wieku, tak jak i większość najbardziej charakterystycznych wigilijnych zwyczajów.
Dawniej święta Bożego Narodzenia trwały od Wigilii aż do Trzech Króli. Nazywano je „Godami” lub „Godnimy” Świętami. Nie były tak uroczyste jak dziś, jeszcze przed II wojną światową nie znano na Warmii opłatka – mówi Teresa Lewalska z Muzeum Warmii i Mazur w Olsztynie. - Skromne prezenty dzieciom przynosił szemel. Szemel to nikt inny jak chłopiec, przebrany za białego konia, którego głowa była wystrugana z drewna, osadzona na dość długim kiju. Grupa sługi wraz z szemlem wędrowała po wsi warmińskiej, od chaty do chaty, rozdając dzieciom prezenty.
Piękne choinki w tym regionie pojawiły się po wojnie, wcześniej izby warmińskie przyozdabiały słupy zboża. Wigilia nie była postna, a na stole pojawiały się ciasta: kuchy i bombony oraz mięso, najczęściej pieczona gęś i kiełbasa.
Blask choinki, dzielenie się opłatkiem i 12 postnych potraw – to obraz tradycyjnej Wigilii. Nie zawsze jednak ten wieczór tak wyglądał. Na Warmii jeszcze w XVIII w. wszystko było inaczej.