- Rząd planuje skrócenie czasu pracy, a pilotażowy program ma sprawdzić różne modele przed wprowadzeniem zmian.
- 90 przedsiębiorstw i instytucji, z czego ponad połowa to podmioty publiczne, weźmie udział w testach.
- Wybór uczestników pilotażu wywołał falę krytyki, szczególnie w kontekście przewagi instytucji publicznych.
- Sprawdź, dlaczego eksperci kwestionują dobór firm i jakie mogą być konsekwencje dla całego programu.
Skrócony czas pracy w Polsce. Rusza pilotaż
W zorganizowanym przez Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej naborze do pilotażu skróconego czasu pracy z zachowaniem wynagrodzenia mogli wziąć udział pracodawcy ze wszystkich sektorów gospodarki. Finalnie wnioski złożyły 1994 przedsiębiorstwa i instytucje. Spośród wszystkich aplikujących komisja wyłoniła 90 pracodawców.
Po podpisaniu umów wybrane firmy i instytucje będą miały czas do końca roku, żeby przygotować się do wprowadzenia zmian. 1 stycznia 2026 ruszy zasadniczy etap pilotażu. Pracodawcy przez rok będą testować, jak wybrane przez nich modele skrócenia czasu pracy będą sprawdzać się w praktyce. Następnie ministerstwo przygotuje raport podsumowujący testowane rozwiązania i przeanalizuje możliwość ich realizacji na szerszą skalę.
– Ośmiogodzinny dzień pracy obowiązuje już od 107 lat. Czas pójść naprzód! Coraz więcej pracowników to osoby starsze. Coraz więcej kobiet chce łączyć życie zawodowe z życiem rodzinnym. Krótszy czas pracy będzie dla nich dużym wsparciem. Nie ma jednego słusznego modelu skracania czasu pracy. Rozwiązania muszą być szyte na miarę i dostosowane do konkretnych branż. Wszelkie zmiany będą rozłożone w czasie i stopniowe. Projekt pilotażowy będzie mieć charakter oddolny – to sami przedsiębiorcy i pracownicy wypracują i przetestują rozwiązania dopasowane do swoich firm. To przedsiębiorcy i pracownicy wydeptują ścieżki, my je później utwardzamy – mówiła we wrześniu ministra Agnieszka Dziemianowicz-Bąk.
Firmy biorące udział w programie mogą liczyć na wsparcie finansowe w wysokości maksymalnie 1 mln zł i nie więcej niż 20 tys. zł w przeliczeniu na jednego pracownika.
Ministerstwo pokazało listę firm. W sieci wybuchła burza
Wśród beneficjentów programu znalazły się urzędy, domy kultury, wodociągi oraz prywatne firmy. Ponad połowę stanowią jednak instytucje publiczne. To właśnie ten dobór uczestników wywołał burzę w sieci.
"Na 90 podmiotów 53 to urzędy lub jednostki podległe (w większości samorządy) - spółki, domy kultury, MOPS-y, itp. To 58,88 proc. zakwalifikowanych podmiotów. Suma finansowania pilotażu to 49 999 291 zł. Urzędy i jednostki podległe dostały razem 37 242 193 mln zł. Czyli 74,48 proc. całej kasy" – zwrócił uwagę Andrzej Andrysiak, prezes Rady Wydawców Stowarzyszenia Gazet Lokalnych, we wpisie na platformie X.
Z kolei komentatorka polityczna Kataryna napisała, że nie rozumie, dlaczego "zatrudnieni za publiczne pieniądze urzędnicy będą mieli dodatkowy dzień wolny w tygodniu".
"Oglądam listę i widzę, że z publicznych pieniędzy pójdzie kasa np. do publicznych instytucji, żeby zatrudnieni za publiczne pieniądze urzędnicy mieli dodatkowy dzień wolny w tygodniu. Nie rozumiem" – czytamy we wpisie.
Listę uczestników programu skomentował również prof. Adam Gendźwiłł z Uniwersytetu Warszawskiego. Jak zauważył, taki dobór może uniemożliwić wyciągnięcie właściwych wniosków.
"Pomysł, żeby przy napiętym budżecie pilotować skrócony czas pracy jest kontrowersyjny. Ale szaleństwem jest to, że prawie 60 proc. podmiotów zakwalifikowanych do pilotażu to jednostki sektora publicznego - urzędy! Gruby selection bias, który nie pozwoli wyciągnąć uprawnionych wniosków" – napisał w sieci.
Oprac. A. Adamowicz, Źródło: Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej, money.pl, platforma X
