Olsztyn. Czarny dym na Zatorzu. Co było jego przyczyną?
O dużym zadymieniu w okolicy ul. Zientary- Malewskiej poinformował we wtorek (26 stycznia) dyżurnego Straży Miejskiej zaniepokojony mieszkaniec. Strażnicy sprawdzili, co jest jego przyczyną. - Na miejscu okazało się, że gęsty, czarny dym jest skutkiem spalania dużej ilości odpadów. Na liście znalazły się m.in.: drzwi, plastiki czy sklejki. Osobie, która się tego dopuściła, nakazano natychmiast zagasić ognisko oraz została ukarana mandatem karnym 500 złotych - informuje olsztyńska straż miejska.
Do podobnego zdarzenia doszło tego samego dnia przy ulicy Lubelskiej. Tym razem odpady postanowiono spalić w beczce, a w niej znalazły się folie, płyty i plastikowe rurki. W tym przypadku interwencja także zakończyła się wysokim mandatem karnym.
Kara za spalanie odpadów. Nawet do 5 tys. złotych
Przypomnijmy, że strażnicy miejscy miasta mają prawo wejść na teren nieruchomości i sprawdzić, co jest spalane w piecu. Uprawnienia do kontroli daje strażnikom miejskim ustawa z dnia 27 kwietnia 2001 roku – Prawo ochrony środowiska. Podmiot, który osobie uprawnionej do przeprowadzania kontroli w zakresie ochrony środowiska lub osobie przybranej jej do pomocy udaremnia lub utrudnia wykonanie czynności służbowej, zgodnie z art. 225§1 kk podlega odpowiedzialności karnej (do 3 lat pozbawienia wolności).
W przypadku potwierdzenia spalania odpadów podczas prowadzonej kontroli strażnicy miejscy wyciągają konsekwencje przewidziane prawem. Zgodnie z nimi mają prawo w stosunku do osoby, która popełni wykroczenie zastosować pouczenie, postępowanie mandatowe (do 500 zł) lub skierować sprawę do Sądu (kara aresztu albo grzywny do 5 000 zł). Więcej na ten temat przeczytasz w artykule: Olsztyn: Straż miejska kontroluje, czym palimy w piecu. Grozi nam do 5 tys. złotych kary
Masz dla nas ciekawy temat lub wystrzałową nowinę? Napisz do nas na adres [email protected]. Czekamy na zdjęcia, filmy i gorące newsy z Waszej okolicy!